Niezdefiniowane Centrum G
Michał od zawsze miał wrażenie, że jest jak kameleon. Nigdy nie wiedział czego chce i bardzo go to frustrowało. Całe życie się dopasowywał – do ludzi, do miejsc, do roli życiowej…. sam tego do końca nie wybierał. Kiedy go ktoś pytał o to, kim jest, czuł się niezręcznie i trochę jak oszust. Bo jak odpowiedzieć na to pytanie, kiedy każdego dnia czuł się kimś innym?
Kim ja jestem?
W podstawówce był o krok od zejścia na złą drogę. Zakumplował się z grupką ludzi, którzy mieli swoje za uszami i gdyby nie jedna dziewczyna pewnie skończyłby w poprawczaku. W liceum zmienił się o 180o, bo jego nowi koledzy z klasy czytali Nietzschego i debatowali o sensie życia. A na studiach czuł się jak „przyszły menedżer”, bo wyobrażał sobie, że w korporacyjnym świecie w końcu będzie kimś. Kimś ważnym. I to pozwoli mu nie czuć zakłopotania kiedy ktoś zapyta: a ty kim jesteś?
Za każdym razem, kiedy jego otoczenie się zmieniało, Michał zmieniał się razem z nim. I choć było to nawet czasami ekscytujące, to kiedy zostawał sam wciąż czuł ten sam niepokój. Kim ja do licha jestem?
Poczucie pustki
Największy kryzys przyszedł w okolicy czterdziestki. Po latach pracy w marketingu Michał miał już na koncie kilka udanych projektów, nieźle zarabiał i miał grupkę fajnych znajomych. Pozornie nie ma się do czego przyczepić… a jednak czuł się wewnętrznie wypalony. Pewnego dnia, siedział w swoim „Ikea-like” mieszkaniu, spojrzał na siebie w lustrze i nagle dotarło do niego coś przerażającego: On nie znał człowieka, który na niego patrzył.
Czy naprawdę chciał tej pracy? Czy naprawdę podobało mu się życie w wielkim mieście? Czy jego związki kończyły się, bo źle wybierał partnerki, czy dlatego, że sam nigdy nie wiedział, czego chce?
W tamtym momencie zrozumiał, że całe życie spędził na dopasowywaniu się, ale nigdy nie zadał sobie pytania: Co jest moje?
Odpowiedzi, których nie było
Michał całe życie próbował odpowiedzieć sobie na pytanie: kim ja jestem? Próbował wszystkiego. Zrobił chyba wszystkie dostępne testy psychologiczne – od MBTI, przez enneagram, po testy Gallupa. Chodził na przeróżne warsztaty rozwojowe, kupował książki o rozwoju, był nawet na terapii. Każdy wynik wydawał się do niego pasować… ale tylko na chwilę. Po kilku tygodniach odkrywał, że znów jest w punkcie wyjścia.
Aż pewnego dnia, jedząc lunch w firmowej stołówce podsłuchał rozmowę dwóch dziewczyn. Jedna z nich opowiadała o Human Design. Nigdy nie słyszał tego określenia ale ich rozmowa była na tyle ekscytująca, że wpisał w Googla hasło i zaczął czytać.
Brzmiało to jak kolejny system, który obiecuje „zrozumienie siebie” i już prawie zarzucił temat, ale z ciekawości zrobił sobie „test”. To co zobaczył jeszcze bardziej go zaintrygowało. Nic nie rozumiał. Próbował sam to rozszyfrować ale coraz bardziej się frustrował bo nie umiał połączyć tych wszystkich informacji. W końcu zdecydował się na odczyt.
Punkt zwrotny
Kiedy usłyszał, że ma niezdefiniowane Centrum G, jego wzrok pytał…. No i co z tego?
— Michał, twoja natura nie polega na tym, że masz jedną, stałą tożsamość. Twoją siłą jest elastyczność. Potrafisz dostosować się do różnych środowisk i odzwierciedlać ludzi wokół siebie. Ale jeśli otaczasz się niewłaściwymi osobami, możesz czuć się zagubiony.
Poczuł dreszcz. To było pierwsze narzędzie, które nie próbowało wcisnąć go w sztywną kategorię. Nie mówiło mu: „jesteś taki i taki”, tylko „jesteś zmienny – i to jest w porządku”.
— Jeśli przestaniesz szukać jednej tożsamości na całe życie i zamiast tego świadomie wybierzesz, z kim i gdzie chcesz być, poczujesz ulgę. Twoje Centrum G nie potrzebuje definicji. Potrzebuje wolności.
Michał czuł, jak w jego głowie klikają puzzle, które przez lata nie mogły się ułożyć.
Już nie szukam – po prostu jestem
Nie rzucił pracy z dnia na dzień. Nie wyjechał w podróż dookoła świata, by „odnaleźć siebie”. Zamiast tego zaczął świadomie wybierać swoje środowisko.
Gdy czuł, że coś jest „nie jego” – nie zmuszał się. Przestał trzymać się ludzi, przy których musiał coś udawać. Przestał szukać „jednej wersji siebie”, którą będzie miał na zawsze.
Dziś nie mówi już, że „szuka siebie”. Zrozumiał, że nie jest czymś, co można znaleźć, ale czymś, co można tworzyć – dzień po dniu, wybór po wyborze.
I po raz pierwszy w życiu czuje, że to wystarczy.
Też ciągle próbujesz wpasować się w jakieś ramy? Ciągle szukasz siebie? Najczęściej odpowiadasz: Nie wiem, ty wybierz… Podziel się w komentarzu